Tytuł: Matki na Fejsie
Autor: Melka Kowal
Wydawnictwo: Znak Literanova
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 320
Premiera: 28.08.2024 r.
Cztery kobiety, każda inna, każda wyjątkowa. Co je ze sobą połączyło? Poród jednego dnia oraz wspólna sala. Nie przypuszczały, że urodzenie dzieci ich połączy i zyskają przyjaciółki na całe życie. Paulina ma starszego od siebie narzeczonego, nie spodziewała się dziecka, nie jest pewna, czy jej partner nie zostawi jej po tym, gdy obwieści mu tę wiadomość. Lali nie połączyła z ojcem córki piękna miłość, był to wyłącznie pociąg fizyczny i choć lubi go, nie wyobraża sobie spędzić życia z kimś, kto ma iloraz inteligencji taki sam, jak but z lewej nogi. Klaudia ma męża i kota wariata, którego nie można ujarzmić. W ciąże zaszła dzięki In vitro i jest to dla nich niewyobrażalne szczęście. Laura nie pracuje, żyje na utrzymaniu bogatego męża. Jest niczym ptak zamknięty w złotej klatce. Planuje odejście od męża, gdyż poza pieniędzmi i dzieckiem, nie ma nic, co by ją z nim łączyło.
Ta książka jest świetna! Z jednej strony jest zabawna, ale nie przesadzona! Z drugiej poruszająca i niekiedy wzruszająca. Uważam, że została idealnie wyważona. Czytając ją, zazdrościłam bohaterkom przyjaźni, nie jednej osoby, a całej grupy wsparcia, która w razie potrzeby, jest w stanie poruszyć niebo i ziemię, by pomóc. Jako mama, odnajdywałam w tej pozycji siebie. Wszystkie wiemy, jak to jest, gdy jesteśmy niewyspane, nie mamy czasu dla siebie, gdy z każdej strony atakują nas te wszystkie kupki, kolki i inne nawały mleczne. Właśnie taką tematykę znajdziemy w tej pozycji, choć napisaną nieco z przymrużeniem oka. W ogóle matki mają swój język, mnie już nie zastanawia, czym jest SN, CC, KP, BLW, MM, OXY, TC, BETA itd. A Wy, ile znacie z tych skrótów? :D
„Matki na Fejsie”, to lekka, zabawna, nieco karykaturalna historia, która jednak zahacza o poważne tematy takie jak: poród, zdrada, samotność, problemy z zajściem w ciążę i wiele innych. Mnie chyba najbardziej spodobał się konflikt między jedną z bohaterek, która ubiera swoje dziecko na beżowo, a jej teściową, która notorycznie ubiera jej dziecko na pstrokato :)
Pozycja nie tylko dla matek, choć te odnajdą się w niej wyjątkowo. Jeśli lubicie lekkie pozycje i niestraszna Wam tematyka pieluszek, herbatek wspomagających laktację i seksu po porodzie, to śmiało… sięgajcie! Ja się bawiłam świetnie!
Post powstał przy współpracy z:
Skoro to lekka lektura, to może po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNa pewno wiele mam odnajdzie tu cząstkę siebie.
OdpowiedzUsuńTen konflikt, o którym wspominasz na pewno także zwróciłby moją uwagę.
OdpowiedzUsuńCIekawe są te historie głównych bohaterek :)
OdpowiedzUsuńNIe miałam w planach tej książki, ale z twojej recenzji wyłania sie na prawdę fajna publikacja. Chyba zmienię znadnie i ją przeczytam
OdpowiedzUsuńA miałam okazję ją "chwycić", ale coś mnie zniechęciło. Już nawet nie pamiętam co :(
OdpowiedzUsuńBędę miała tę książkę na uwadze jak najdzie mnie na lekkie książki 😊
OdpowiedzUsuńGdy nadarzy się okazja chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie i zabawne książki. Chętnie ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńo to muszę czytnąć :D
OdpowiedzUsuńJakoś nie umiem przekonać się do tego typu książek i chociaż w wielu przypadkach są ciekawe to mnie do nich nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym, że to mój typ książki, ale Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca!
OdpowiedzUsuńWydaję się przyjemna :) Jak będę mieć okazję to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa poprawę humoru akurat :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam ten tytuł w przyszłości. Na pewno jest to lektura warta poznania i skrywa w sobie zachęcające elementy. Z pewnością dużo można wyciągnąć z tej pozycji😊.
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń