
Tytuł: Sekret rezydencji
Autor: Lucy Foley
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: thriller
Liczba stron: 460
Premiera: 26.03.2025 r.
Akcja powieści rozgrywa się w luksusowej rezydencji, której otwarcie planowane jest z wielkim przytupem. Podczas uroczystości zróżnicowane grono gości, zbiera się, by świętować. Mają do dyspozycji basen, uzdrawiające kryształy i obficie serwowane drinki. Jednak za tą sielanką kryją się mroczne tajemnice. Tuż obok znajduje się stary las, który ma w sobie mrok. W poranek, gdy ma nastąpić otwarcie, na miejsce zostaje wezwana policja. Coś dzieje się z gośćmi, wybucha pożar i znalezione zostają zwłoki.
Niestety „Sekret rezydencji” okazał się dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Miałam nadzieję, a wciągający, mroczny thriller, czyli coś, co lubię najbardziej, ale otrzymałam nudną, rozwlekłą, a momentami wręcz irytującą historię. Nie mogłam się na niej skupić, moje myśli wciąż odbiegały gdzieś daleko i myślałam, że nigdy się nie skończy, a liczy aż czterysta sześćdziesiąt stron.
Lucy Foley wplata w fabułę fragmenty z dziennika oraz retrospekcje z przeszłości, co jeszcze bardziej gmatwa tę historię. Przeskoki w czasie miały rzucić światło na obecne wydarzenia i motywacje bohaterów, ale według mnie wprowadziły większy chaos.
Autorka mnoży wątki, skacze między postaciami w krótkich rozdziałach, narracja jest pełna niepotrzebnych szczegółów. Zamiast napięcia, czułam z mojej strony zerowe zaangażowanie. Bohaterowie są nijacy, ciężko mi cokolwiek na ich temat napisać, zlewają mi się w jedną całość, są dosłownie pozbawione głębi.
To było moje pierwsze spotkanie z autorką i raczej jej styl mnie do siebie nie przekonał. Miałam wrażenie, że próbowała stworzyć coś tajemniczego i mrocznego, co w rzeczywistości takie nie było. Czytam dużo dreszczowców, uwielbiam je, może dlatego jestem do nich dość krytycznie nastawiona. Nie łatwo stworzyć coś świeżego, a przy tym mrocznego oraz porywającego.
Podsumowując – był to dla mnie tytuł, który nie zostanie w mej pamięci na długo. Dobrnęłam do końca i więcej do tej historii nie wrócę. Być może książka znajdzie grono swych fanów, jednak ja w nim się nie znajdę.
Post powstał przy współpracy z:
Ojej ojej, a opis dawał wrażenie, że będzie ciekawa i wciągająca lektura. Najgorsze są takie rozczarowania. Zwłaszcza, że obszerna książka. Czyli pomysł był dobry, ale wykonanie zdechło. Szkoda.
OdpowiedzUsuńDostałam z wydawnictwa, więc ciekawa jestem jakie będą moje odczucia. Na razie zaczęłam od książki "Tajemnica Broken Bayou"
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji, będę się trzymać od tej książki z daleka 😀
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak zabrakło tego oczekiwanego mroku. W tytule zjadło ci jedną literkę.
OdpowiedzUsuńCóż za spostrzegawczość ;) Dzięki :)
UsuńRaczej nie będę czytała tej książki. Zbyt dużo interesujących tytułów czeka w kolejce na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńja też dużo czytam kryminałów i dreszczowców także taki średniak mnie nie zadowoli
OdpowiedzUsuńSzkoda, że lektura zawiodła.
OdpowiedzUsuń