Tytuł: Bez słowa
Autor: Rosie Walsh
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Gatunek: obyczajowa/romans
Liczba stron: 444
Premiera: 1.10.2018 r.
Po przeczytaniu ostatniej strony „Bez słowa” po prostu wbiło mnie w fotel. Wiedziałam, że książka ta będzie wzruszająca i na pewno chwyci niejednego za serce. Nie wiedziałam tylko, że sama dam się złapać w jej sidła. Rzadko płaczę podczas lektury książek, ale kiedy to robię, wiem, że powieść jest naprawdę dobra tak jak w przypadku dzieła Rosie Walsh.
Wierzycie w miłość od pierwszego wrażenia i w przeznaczenie? Na drodze Sarah pewnego dnia staje Eddie, z którym los daje jej spędzić siedem dni. Oboje wiedzą, że nie jest to przelotna miłostka, tylko prawdziwe uczucie, gdy więc mężczyzna zdaje się zniknąć z powierzchni ziemi, bohaterka wie, że coś się stało, za dużo rzeczy wskazuje na to, że Eddie nie planował tego, by urwać kontakt. Co więc się zdarzyło? Jakie tajemnice wypłyną na jaw? Okazuje się, że tych dwoje ludzi, nie powinno nigdy stanąć na swojej drodze.
„Bez słowa”, to książka, która potrafi zaskoczyć. Zupełnie nie spodziewałam się zwrotu akcji, jaki autorka zafundowała czytelnikowi. Jednocześnie pokochałam ją i znienawidziłam za to, że tak zagrała na moich uczuciach, bo trzeba przyznać, że ta pozycja jest niezwykle emocjonalna. Przypomina mi Romea i Julię lub Tristana i Izoldę, tylko we współczesnej wersji.
Czy polubiłam głównych bohaterów? Tak, bardzo. Szczególnie spodobała mi się determinacja Sarrah. Kobieta nie poddała się, mimo że jej przyjaciele radzili jej, by dała sobie spokój. Za wszelką cenę chciała dowiedzieć się prawdy, gdyż nie wierzyła, że mężczyzna, w którym się zakochała, tak po prostu się nią zabawił. Miała rację, Eddie miał powody ku temu, by zachować się w ten sposób. Oboje przeszli wiele, ale czy dane im będzie w końcu przegonić swoje wewnętrzne „demony”, uporać się z problemami i założyć nowy związek? Aż korci mnie, by podzielić się z Wami moimi uwagami, ale nie mogę, bo mogłabym zdradzić za wiele, a tego bym nie chciała, by nie psuć Wam przyjemności z czytania.
Dla kogo będzie odpowiednia ta książka? Myślę, że ze względu na większą wrażliwość, bardziej spodoba się ona żeńskiej części czytelników, choć oczywiście nie wykluczam mężczyzn. Zapewne znajdą się tacy, którzy lubią powieści obyczajowe oraz romanse. Na mnie ta pozycja zrobiła ogromne wrażenie, choć na co dzień czytam zupełnie inne rzeczy. Jest to najlepszym przykładem na to, że nie należy zamykać się jedynie w tematyce ulubionych gatunków.
„Bez słów”, to historia o trudnej miłości, która nigdy nie powinna się narodzić. Niestety często bywa tak, że na przekór losowi, uczucie rodzi się w najmniej odpowiednim momencie. Pytanie tylko, czy dostanie ono szansę? Odpowiedź uzyskacie po przeczytaniu książki.
Wierzycie w miłość od pierwszego wrażenia i w przeznaczenie? Na drodze Sarah pewnego dnia staje Eddie, z którym los daje jej spędzić siedem dni. Oboje wiedzą, że nie jest to przelotna miłostka, tylko prawdziwe uczucie, gdy więc mężczyzna zdaje się zniknąć z powierzchni ziemi, bohaterka wie, że coś się stało, za dużo rzeczy wskazuje na to, że Eddie nie planował tego, by urwać kontakt. Co więc się zdarzyło? Jakie tajemnice wypłyną na jaw? Okazuje się, że tych dwoje ludzi, nie powinno nigdy stanąć na swojej drodze.
„Bez słowa”, to książka, która potrafi zaskoczyć. Zupełnie nie spodziewałam się zwrotu akcji, jaki autorka zafundowała czytelnikowi. Jednocześnie pokochałam ją i znienawidziłam za to, że tak zagrała na moich uczuciach, bo trzeba przyznać, że ta pozycja jest niezwykle emocjonalna. Przypomina mi Romea i Julię lub Tristana i Izoldę, tylko we współczesnej wersji.
Czy polubiłam głównych bohaterów? Tak, bardzo. Szczególnie spodobała mi się determinacja Sarrah. Kobieta nie poddała się, mimo że jej przyjaciele radzili jej, by dała sobie spokój. Za wszelką cenę chciała dowiedzieć się prawdy, gdyż nie wierzyła, że mężczyzna, w którym się zakochała, tak po prostu się nią zabawił. Miała rację, Eddie miał powody ku temu, by zachować się w ten sposób. Oboje przeszli wiele, ale czy dane im będzie w końcu przegonić swoje wewnętrzne „demony”, uporać się z problemami i założyć nowy związek? Aż korci mnie, by podzielić się z Wami moimi uwagami, ale nie mogę, bo mogłabym zdradzić za wiele, a tego bym nie chciała, by nie psuć Wam przyjemności z czytania.
Dla kogo będzie odpowiednia ta książka? Myślę, że ze względu na większą wrażliwość, bardziej spodoba się ona żeńskiej części czytelników, choć oczywiście nie wykluczam mężczyzn. Zapewne znajdą się tacy, którzy lubią powieści obyczajowe oraz romanse. Na mnie ta pozycja zrobiła ogromne wrażenie, choć na co dzień czytam zupełnie inne rzeczy. Jest to najlepszym przykładem na to, że nie należy zamykać się jedynie w tematyce ulubionych gatunków.
„Bez słów”, to historia o trudnej miłości, która nigdy nie powinna się narodzić. Niestety często bywa tak, że na przekór losowi, uczucie rodzi się w najmniej odpowiednim momencie. Pytanie tylko, czy dostanie ono szansę? Odpowiedź uzyskacie po przeczytaniu książki.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Mam ją w planach, więc cieszę się, że książka Ci się spodobała :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, a brzmi interesująco. Jestem teraz strasznie ciekawa, co się stało z Eddiem. :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać na swój egzemplarz od wydawcy.:)
OdpowiedzUsuńTo kolejna recenzja tej książki, ktora mnie zachęca do jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńSkoro Ty uroniłaś łzę to ja zalałabym się łzami, wpisuję na listę " do przeczytania" . Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy ten tytuł trafi w moje ręce. Z recenzji na recenzję przekonuję się o tym oraz bardziej! ;)
OdpowiedzUsuńNo przyznam, że zaintrygowałaś mnie tą recenzją, więc z ciekawości przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta książka, będę o niej pamiętać. :)
OdpowiedzUsuńZ tak dobrą recenzją od Ciebie trzeba sobie zapisać ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać!
OdpowiedzUsuń