Tytuł: Gdzie jest Olga?
Autor: Danka Braun
Wydawnictwo: Prozami
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 366
Premiera: 11.06.2019 r,
Mirek Filer znowu w akcji. Tym razem śmierć ponosi mąż przyjaciółki matki, a owa przyjaciółka znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Roman Głowacki popełnił samobójstwo, ale śledztwo wykazuje co innego, zniknięcie żony sprawia, że wszystkie podejrzenia spadają na nią. Detektyw podejmuje się odszukania jej i rozwiązania zagadki.
Filer niezwykle działał mi na nerwy, zarówno w „Morderstwie na drodze krajowej 94”, jak i w „Gdzie jest Olga?”. Zachowuje się jak rozpieszczony nastolatek, który traktuje kobiety protekcjonalnie. W wieku trzydziestu lat nie umie zrobić tostów, a co dopiero zaopiekować się swoją córką. Jest zazdrosny o to, że jego matka chce znaleźć mężczyznę i ułożyć sobie życie na nowo. Przy tym wszystkim jest jeszcze chamski, leniwy i arogancki. Nie traktuję kreacji tego bohatera za minus powieści, gdyż rozumiem, że był to zamierzony cel, a Mirek ma po prostu syndrom Piotrusia Pana.
Zarówno ta, jak i poprzednie pozycje, które wyszły spod pióra Danki Braun, nie spodobają się wszystkim. Mają one specyficzny klimat, a mianowicie są bardziej powieściami obyczajowymi, gdzie morderstwo i śledztwo są raczej na drugim planie. Duża część książki poświęcona jest życiu prywatnemu detektywa, ukazuje jego świat w nowej, trudnej roli, jaką jest rodzicielstwo. Ogólnie rzecz biorąc, Mirek zaczyna chodzić w koszulkach z różowym słoniem, tęskni za Magdą, która nie chce go znać z jego winy i ma za złe swojej matce, że nie chce przejąć opieki nad jego dzieckiem. Ja, choć raczej wolę bardziej ekspresyjne tempo i bardziej krwawe historie, to przy książkach autorki dobrze się bawię. Występuje w nich dużo opisów, które mogą niektórych zniechęcić, ale nie mnie!
Jedyną wadą, do której mogę się przyczepić, jest to, że przez całą długość, powieść ma jednostajny rytm, a w pewnym momencie następuje zdarzenie, które swą dramaturgią, wydaje się przesadne, niepotrzebne, dodane na siłę, a wręcz wkurzające. Myślę, że gdybyście przeczytali tę pozycję, doskonale wiedzielibyście, co mam na myśli.
Podobało mi się natomiast zakończenie, na tylnej okładce możecie znaleźć moje słowa, w których przyznaję, że w pozycjach Danki Braun jest dużo podejrzanych postaci i każdy może zabawić się w prywatnego detektywa. Autorce udało się mnie zaskoczyć, gdyż obstawiałam zupełnie kogoś innego. Ciekawa jestem, kogo obstawilibyście Wy. Ale żeby o tym z Wami podyskutować, muszę poczekać, aż sami zagłębicie się w tę historię!
Jeśli lubicie książki z delikatnym dreszczykiem, w których akcja rozwija się powoli i której duża część poświęcona jest życiu codziennemu, to zapewne „Gdzie jest Olga?” przypadnie Wam do gustu. Polecam!
Filer niezwykle działał mi na nerwy, zarówno w „Morderstwie na drodze krajowej 94”, jak i w „Gdzie jest Olga?”. Zachowuje się jak rozpieszczony nastolatek, który traktuje kobiety protekcjonalnie. W wieku trzydziestu lat nie umie zrobić tostów, a co dopiero zaopiekować się swoją córką. Jest zazdrosny o to, że jego matka chce znaleźć mężczyznę i ułożyć sobie życie na nowo. Przy tym wszystkim jest jeszcze chamski, leniwy i arogancki. Nie traktuję kreacji tego bohatera za minus powieści, gdyż rozumiem, że był to zamierzony cel, a Mirek ma po prostu syndrom Piotrusia Pana.
Zarówno ta, jak i poprzednie pozycje, które wyszły spod pióra Danki Braun, nie spodobają się wszystkim. Mają one specyficzny klimat, a mianowicie są bardziej powieściami obyczajowymi, gdzie morderstwo i śledztwo są raczej na drugim planie. Duża część książki poświęcona jest życiu prywatnemu detektywa, ukazuje jego świat w nowej, trudnej roli, jaką jest rodzicielstwo. Ogólnie rzecz biorąc, Mirek zaczyna chodzić w koszulkach z różowym słoniem, tęskni za Magdą, która nie chce go znać z jego winy i ma za złe swojej matce, że nie chce przejąć opieki nad jego dzieckiem. Ja, choć raczej wolę bardziej ekspresyjne tempo i bardziej krwawe historie, to przy książkach autorki dobrze się bawię. Występuje w nich dużo opisów, które mogą niektórych zniechęcić, ale nie mnie!
Jedyną wadą, do której mogę się przyczepić, jest to, że przez całą długość, powieść ma jednostajny rytm, a w pewnym momencie następuje zdarzenie, które swą dramaturgią, wydaje się przesadne, niepotrzebne, dodane na siłę, a wręcz wkurzające. Myślę, że gdybyście przeczytali tę pozycję, doskonale wiedzielibyście, co mam na myśli.
Podobało mi się natomiast zakończenie, na tylnej okładce możecie znaleźć moje słowa, w których przyznaję, że w pozycjach Danki Braun jest dużo podejrzanych postaci i każdy może zabawić się w prywatnego detektywa. Autorce udało się mnie zaskoczyć, gdyż obstawiałam zupełnie kogoś innego. Ciekawa jestem, kogo obstawilibyście Wy. Ale żeby o tym z Wami podyskutować, muszę poczekać, aż sami zagłębicie się w tę historię!
Jeśli lubicie książki z delikatnym dreszczykiem, w których akcja rozwija się powoli i której duża część poświęcona jest życiu codziennemu, to zapewne „Gdzie jest Olga?” przypadnie Wam do gustu. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Ta książka zainteresowała mnie już w momencie zapowiedzi, ale potem gdzieś mi uciekł, więc dziękuję za przypomnienie. 😊
OdpowiedzUsuńLubię też książki z zaskakującym zakończeniem ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom. Tę książkę mam dopiero w planach.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy bym sie skusiła, ale te zaskakujące zakończenie mnie skusiło ;D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie Braun :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się całkiem ciekawie jak na powieść obyczajową
OdpowiedzUsuńInteresująco się zapowiada.
OdpowiedzUsuńAż żałuję, że nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki... ;/
OdpowiedzUsuń