Słońce śweci..Otwarte okno kusi Cię nadchodzącą wiosną, głowa niczym gołąb leci między chmury. Co za dzień, dzień, w którym grzeszą nawet anioły i nawet niebo wydaje się być tak niedaleko.
Jeszcze nasycam się powietrzem oddechy przenajświętsze karmią serce przez nos później, późnym popołudniem gdy cienie będą dłuższe i smutniejsze niż są później, przeczuwam to podskórnie... wszystko nagle utnie się przemieli na proch.
Coś, co mogło znaczyć coś raczej już nie znaczy nic.
Dobrze wiem jak refleksja utrudnia życie. Dlatego nie chciałabym aby ten blog skłaniał kogoś do refleksji.
P.S: Coś nie tak...Słowa rozsypują się na klawiaturze, a ja nie potrafię ułożyć je w logiczną całość.. Chyba nigdy nie potrafiłam.
"To nic, że urodziłem się na kaczym podwórku. Ważne że wylęgłem się z łabędziego jaja."
Jak Ty pięknie siostra piszesz:)
OdpowiedzUsuńTy Łabędziątko moje;*