Tytuł: Zabójczy Święty Mikołaj
Autor: Mavis Doriel Hay
Wydawnictwo: Zysk i Sk-a
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 312
Premiera: 26.11.2024 r.
„Zabójczy święty Mikołaj” jest powieścią kryminalną, osadzoną w okresie bożonarodzeniowym. Do rezydencji sir Osmonda Melbury zjeżdża się cała rodzina. Gdy zostaje znaleziony martwy, pojawia się pytanie, który z członków rodziny tego dokonał, czy zrobił to ktoś z bliskich seniora? A może ktoś ze służby? Motywy są różne, a relacje rodzinne skomplikowane.
Z klasyką kryminału jest tak, że trzeba ją lubić. Ma zupełnie inny klimat, niż współczesne powieści. Na plus według mnie jest miejsce akcji oraz różnorodność postaci. Wcielając się w detektywów, mamy duże pole do popisu i mnóstwo podejrzanych. Jeśli lubicie literaturę epoki złotego wieku, gdzie do rozwiązania jest zagadka w zamkniętym kręgu bohaterów, to z pewnością ta powieść przypadnie Wam do gustu.
Na plus działa tu rozbudowany opis relacji rodzinnych, które podsycają rodzinny konflikt, a wiadomo co najbardziej skłóca ludzi – pieniądze. Bohaterowie, choć są nieco przerysowani, mają wyraźnie zarysowane cechy, co pozwala w łatwy sposób ich zapamiętać, choć przyznam, że na początku lektury, dużym ułatwieniem była dla mnie ściąga, w której można było podpatrzeć, kto jest kim. Pułkownik Halstock jest rzeczowy i zdecydowanie zna się na swojej pracy. Była to dla mnie ulubiona postać.
Z drugiej strony powieść w mojej ocenie nie pozostaje bez minusów. Długo się rozkręca, akcja dość często zwalnia, przez co napięcie, które jest istotne w tego typu książkach, spada. Dla niektórych, w tym dla mnie styl autorki może być zbyt rozwlekły i nużący, przez co nie można w pełni dać porwać się fabule.
Zakończenie mnie nie zaskoczyło, choć wszystko ładnie ułożyło się w jedną całość. Jeśli ktoś jest miłośnikiem dreszczowców, domyśli się rozwiązania. W końcu po przeczytaniu wielu tego typu powieści powinno się nas zatrudniać w policji. Oczywiście jest to żart z mojej strony, lecz bycie wprawionym czytelniczym detektywem sprawia, że szybkie rozwiązanie zagadki odbiera satysfakcję z finału.
Według mnie była to lektura w porządku, ale nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Poleciłabym ją raczej miłośnikom klasyki kryminałów, ale z zaznaczeniem, iż nie można jej równać z dziełami Agathy Christie, czy też Dorothy L. Sayers. Mimo wszystko na pewno spędzicie przy niej miły wieczór lub dwa.
Mam ją na swojej półce, więc wkrótce poznam tę historię.
OdpowiedzUsuńJa póki co się chyba nie skuszę. Szkoda mi czasu na przeciętne lektury.
OdpowiedzUsuń