Powiem Wam, że życie mnie ostatno nie oszczędza. Wstałam rano i zobaczyłam na profilu siostry Jarka jego zdjęcia. Jej słowa o złym śnie i próbie wybudzenia z niego sprawiły mi ogromnu ból. Wszystko wróciło. Uświadomiłam sobie, że nie żyje już dwa miesiące. Czasem wmawiam sobie, że to się ne stało, że wrócę do Słupska, a on tam będzie..uśmiechnięty i radosny. To niestety się nie zsarzy i nie wiem jak mam pomóc Ani skoro sama sobe nie umiem? Jak podtrzymać na duchu?! Nie ma na śwecie słów które ukoją ból. Ból który jeszcze będzie długo utzymywał się w sercu zanim ona powie z uśmiechem "Miałam brata" a ja powiem "miałam przyjaciela...", bez łez w oczach, z lekkim sentymentem i nadzieją na to że kiedyś się spotkamy. Twardym krokiem trzeba iść prze życie dalej bo ono nie raz da nam kopniaka. Tym sposobem przechodzę do kolejnego tematu. a mianowicie tematu mojej współlokatorki.
Jak już wszyscy wiecie bo na facebooku można było przeczytać naszą kłótnię którą btw nie ja zaczęłam i wiem, że ona jeszcze nie ma końca. Śmieszne dla mnie jest wyrzucanie żali na portalu społecznościowym, wyzywanie i oskarżanie innych. Czasem trzeba spojrzeć na siebie i dostrzec, że kij ma dwa końce, że może nie do końca jest to wyłącznie wina jednej strony.
Ok, wiem, że zachowałam się nie fair przed jej obroną ale to co ja znosilam przez ponad rok już nie widzi. Nie mam zamiaru wypisywać tu o co jestem na nią zła, ani co mam jej do zarzucena bo uważam, że to nie miejsce na take sprawy. Poza tym chcę urwać ten temat. Nie jesteśmy już współlokatorkami więc niech każda się rozejdzie w swoją stronę. Chcę jednynie żeby przejżała na oczy i dostrzegła co się z nią stało. Nie widzi, że ludzie każdego dnia się od niej odsówają, że diametralnie się zmnieniła w ciągu półtora roku, że nie jest już tą osobą którą lubiłam.
Przykro mi jedynie, że po trzech i pół roku mieszkania razem rozstajemy się w ten sposób ale widocznie inaczej nie mogło być. Wiem, że między nami kontakt się nie odbuduje i w sumie nie zależy mi na tym. Wiem, że jeśli to przeczyta powie tylko "ona jest jakaś jebnięta" Nie raz słyszałam, że tak o mnie mówi do innych więc się przyzwyczaiłam. Mimo wszystko życzę jej wszystkiego dobrego.
reszty wywodów Wam oszczędzę :)
Miłego dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).