Przez szaleństwa ostatnich dni ciężko mi było wrócić do szarej codzienności. Szkoda, że te fajne chwile mijają tak szybko. To były zdecydowanie najlepsze juwenalia i choć było parę na tamten czas nieprzyjemnych incydentów to teraz możemy już wspominać je ze śmichem. Jestem posiniaczona, podrapana, zmęczona ale szczęśliwa :) Z taką ekipą to można konie kraść. przez niekontrolowane skurcze przepony (śmiech) mam zakwasy na bebzonie ;p Idę chyba na moment skorzystać z mojego urządzenia domowego zastosowania śpiąco-leżącego bo padam jak mucha (nie, nie jak pani minister Joanna ;) )
There's nothing simple, when I'm not around you.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).