Drogi Jarku!
Minął kolejny miesiąc, a ja po raz kolejny zbieram się do napisania tych paru słów. Wcześniej słowa być może szybciej ze mnie wypływały, ale ból który czuję z każdą myślą i słowem staje się większy. Czasem bywało, że nie widzieliśmy się przez długi czas lecz nigdy na tak długo. Minęło pół roku! Dasz wiarę? Tyle czasu! Ludzie się pytają mnie często czy Cię kochałam skoro tak cierpię. Wiem, że Ciebie w tym nie muszę utwierdzać ale do wszystkich tych którzy mają wątpliwości: tak kochałam i kocham Leona (bo tak zawsze był nazywany przeze mnie i moich najbliższych) jak brata. Czy na prawdę tak trudno uwierzyć w to, że nie czuliśmy do siebie głębszych uczuć poza przyjaźnią?
To śmieszne ale przypomina mi się, że jedząc jogurt z Tobą zawsze krzyczałeś na mnie karząc mi do końca wylizać ten pojemniczek, mówiłeś "Gęś, tyle jeszcze tam zostało, a Ty już chcesz to wyrzucać?!", tymczasem, ja już nic nie mogłam wyskrobać! :)
Ostatnio Aga przypomniała mi nasze połowinki. Byłeś moim partnerem. Pamętam, nasza ówczesna wychowawczyni powiedziała nam, że miałyśmy najlepszych partnerów. Wraz z Bartkeim "zabijałeś robaki" goniąc światełka na podłodze i tańczyłeś ze zbroją. W pamiętniku mam zapisane zdanie "Gęsio zapisz sobie gdzieś, że tańczyłem z <tu nie powiem kim, zachowam to dla siebie> 'dady cool', więc zapisałam! W sume nie musiałam zapisywać bo wiesz, że mam dobrą pamięć, mimo, że minęło ponad pięć lat.
Wiesz jak za Tobą tęsknię? Szczególnie wracając do Słupska i nie mogąc napisać Ci "za pół godziny będę u Ciebie"? Czasem płaczę choć nie pozwalam nikomu się pocieszać. Chcę byś widział, że staję na nogi i jest lepiej.
Nie chowam do Ciebie za nic urazy, przepraszam za wszystkie nasze nawet małe kłótnie, nie gniewam się na Ciebie i wybaczam Ci wszystko o co kiedykolwiek byłam na Ciebie zła. Słyszysz? wybaczam Ci! Ostatnio miałam żal o to, że mi się śniesz, że na moment mam Ciebie po czym się budzę. Przepraszam, wolę ten mały moment niż nic. Byłeś wspaniałym człowiekiem, a teraz jesteś aniołem który czówa nad nami. Ty umarłeś, ale nasza przyjaźń nie. Czuję to! Czekaj tam na mnie i przychodź do mnie we śnie, znów..
Twoja na zawsze przyjaciółka
Martyna
Poryczałam się jak to czytałam...
OdpowiedzUsuńanarchistka
Dużo pięknych wspomnień...
OdpowiedzUsuńJa już wierze, że łączyła Was miłość typowo braterska, ale mocna!