Tytuł: Świadek ostatniej sceny
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 288
Premiera: 20.10.2015 r
7+/10
Charlaine Harris to sześćdziesięciu cztero letnia kobieta pochodzenia amerykańskiego. Jej twórczość sięga lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Swą karierę zaczynała pisząc poezje, jednak po studiach zdecydowała się na pisanie powieści. Kobieta stała się sławna dzięki bestselerowemu cyklowi książek The Southern Vampire Mysteries, na podstawie którego powstał serial „Czysta krew”.
„Świadek ostatniej sceny” to już siódma z ośmiu powieści poświęconych Aurorze Teagarden. Tym razem jak zwykle bohaterka znajduje się w pobliżu morderstwa. Jak wiadomo z poprzednich tomów kobieta ma tendencję do pakowania się w kłopoty. Na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkę śmierci młodej aktorki. Prócz zmagania się z filmowcami, którzy próbują nakręcić jej życie, zmaga się również z utratą bliskiej osoby i samotnością.
Książka została napisana w trochę innym stylu niż poprzednie pozycje z tego cyklu. Większy nacisk został położony na prywatne sprawy bohaterki borykającej się z nagłą śmiercią męża. Nieco zagubił się wątek kryminalny, któremu poświęcony został stosunkowo niewielki fragment, ale mimo wszystko nie zabrakło elementu zaskoczenia. Bardzo lubię tę serię i choć poprzednie części podobały mi się bardziej, to uważam, że ta również jest godną polecenia pozycją. Wartka akcja sprawia, że czyta się ją wprost ekspresowo. Fabuła utrzymana jest w lekkim klimacie z gatunku kryminałów kobiecych, więc myślę, że zyska ona wielu zwolenników. Nie znajdziecie w niej przydługich, nudnych opisów. Zamiast tego czytelnik otrzymuje konkrety oraz szybko rozwijającą się akcję. Oczywiście podkreślę jak przy każdej recenzji z tego cyklu, że nie trzeba czytać poprzednich tomów by zorientować się o co chodzi, ale ja jednak polecam zapoznać się z historią od początku.
Aurora mimo upływu lat pozostaje tą samą niezdarną, humorzastą, odindywidualizowaną (i moją ulubioną) postacią literacką. Uwielbiam ją za jej temperament i dobre serce. W pewien sposób utożsamiam się z nią, choć muszę przyznać, że toczy ona ciekawsze życie od mojego. Normalny człowiek, który byłby wmieszany w łącznie z kilkanaście morderstw popadłby w jakąś chorobę psychiczną, ale to przecież Roe. Co jej nie zabije, to ją wzmocni.
„Świadek ostatniej sceny” to już siódma z ośmiu powieści poświęconych Aurorze Teagarden. Tym razem jak zwykle bohaterka znajduje się w pobliżu morderstwa. Jak wiadomo z poprzednich tomów kobieta ma tendencję do pakowania się w kłopoty. Na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkę śmierci młodej aktorki. Prócz zmagania się z filmowcami, którzy próbują nakręcić jej życie, zmaga się również z utratą bliskiej osoby i samotnością.
Książka została napisana w trochę innym stylu niż poprzednie pozycje z tego cyklu. Większy nacisk został położony na prywatne sprawy bohaterki borykającej się z nagłą śmiercią męża. Nieco zagubił się wątek kryminalny, któremu poświęcony został stosunkowo niewielki fragment, ale mimo wszystko nie zabrakło elementu zaskoczenia. Bardzo lubię tę serię i choć poprzednie części podobały mi się bardziej, to uważam, że ta również jest godną polecenia pozycją. Wartka akcja sprawia, że czyta się ją wprost ekspresowo. Fabuła utrzymana jest w lekkim klimacie z gatunku kryminałów kobiecych, więc myślę, że zyska ona wielu zwolenników. Nie znajdziecie w niej przydługich, nudnych opisów. Zamiast tego czytelnik otrzymuje konkrety oraz szybko rozwijającą się akcję. Oczywiście podkreślę jak przy każdej recenzji z tego cyklu, że nie trzeba czytać poprzednich tomów by zorientować się o co chodzi, ale ja jednak polecam zapoznać się z historią od początku.
Aurora mimo upływu lat pozostaje tą samą niezdarną, humorzastą, odindywidualizowaną (i moją ulubioną) postacią literacką. Uwielbiam ją za jej temperament i dobre serce. W pewien sposób utożsamiam się z nią, choć muszę przyznać, że toczy ona ciekawsze życie od mojego. Normalny człowiek, który byłby wmieszany w łącznie z kilkanaście morderstw popadłby w jakąś chorobę psychiczną, ale to przecież Roe. Co jej nie zabije, to ją wzmocni.
Zawsze podziwiałam pisarzy, którzy mogą pokierować życiem bohaterów jak tylko im się podoba. Mogą dać życie i mogą je odebrać, mogą wplątywać bohaterów w nieustanne zawiłe historie, mogą przemieszczać się w czasie i przestrzeni, mogą coś zataić i coś zdradzić. Czytając po raz siódmy o poczynaniach Aurory przez moment, dzięki autorce poczułam się tak, jakbym była obok niej i razem z nią próbowała rozwikłać zagadkę.
Książkę polecam osobom lubiącym niezbyt wymagającą lekturę, choć jest to kryminał zakrawa on również o komedię. Lekkie pióro autorki potrafi zaciekawić, a przy tym wywołać uśmiech na twarzy. Całość toczy się w stylu retro, co nadaje powieści nieco starodawną, klimatyczną atmosferę. Mnie seria „kupiła” bez reszty, dlatego też z ręką na sercu polecam Wam cykl o Aurorze Teagarden.
Wyzwania czytelnicze:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu ( łącznie 220 cm i 3 mm na 161 cm)
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika
************************
Konkurs dotyczący "Przypadkowego spotkania" wygrywa
Justyna Ernest
Czekam na odpowiedź 3 dni
To cos dla mojego taty :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie "retro" książki, ten specyficzny klimat i atmosferę :) A już charakter głównej bohaterki, o którym wyżej wspominasz, zupełnie mnie czaruje i ciekawi.
OdpowiedzUsuńCzytałam parę książek tej autorki, także chętnie sięgnę i po tą! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńfajny klimat pozycji:)
OdpowiedzUsuńStyl retro, a do tego elementy komediowe - to mnie przekonuje. Z chęcią bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńKsiążki na prezenty już mamy kupione a szkoda bo ta też byłaby mile widziana u pewnej osoby :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze dla mnie jest żeby czytało się lekko i przyjemnie :) Jeżeli książka spełnia ten warunek mogę przeczytać każdy gatunek, więc może się skuszę i na kryminał :)
OdpowiedzUsuńMam w planach poznać twórczość autorki i mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tej serii :) główna bohaterka mnie denerwuje :)
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty :]
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo lubię Aurorę (dobrze, że się nie zmienia :)); muszę zapoznać się pierwszymi tomami serii i z najnowszym też :)
OdpowiedzUsuńA ja niestety jakoś nie mogę przekonać się do tej książki.. :)
OdpowiedzUsuńKurcze, a może warto sięgnąć po tą serię?
OdpowiedzUsuń