Tytuł:Małe wojny
Autor: Joanna Kruszewska
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: obyczajowa
Liczba stron: 320
Premiera: 30.01.2016
Joanna Kruszewska jest czterdziestoletnią pisarką pochodzącą z Białegostoku. Ukończyła studia na Wydziale Pedagogicznym w Warszawie. Pisanie stało się jej pasją. Pierwszą książkę napisała w 2009 roku. Było nią „Byle do mety”, następnie powstała „Awaria uczuć”, „Na trzy sposoby” oraz „Szczęście spot igły”. „Małe wojny” są jej najnowszą powieścią.
Kinga – bohaterka „Małych wojen” jest przeciętną kobietą. Ma dwójkę dzieci, kochającego męża i satysfakcjonującą pracę, a jednak nie wszystko układa jej się tak, jakby tego chciała. Całe życie żyła w cieniu starszej siostry, na którą matka przelewała swoje uczucia. Kiedy w jej związku zaczną pojawiać się coraz częstsze zgrzyty, przyjdzie jej się zmierzyć z kolejną małą wojną. Czy przyjaciółka Beata pomoże jej w trudnych dla niej chwilach?
Pozycja jest interesującą książką obyczajową. Mimo, iż na pierwszy plan wysuwają się dwie przyjaciółki, nie można zapomnieć o pozostałych postaciach, które odgrywają w przedstawianej historii istotną rolę. Mamy okazję poznać wchodzącą właśnie w okres dorastania, rezolutną Agatę, stojącą u progu dorosłości, zbuntowaną Maję, przyszywanego członka rodziny – Igora, który stawia sobie za cel opiekę nad rodziną Kingi i wiele innych osób wnoszących w treść ciekawy wątek.
W opisywanej przeze mnie powieści, urzekające jest to, iż autorka przedstawiła prawdziwe życie, w którym nie zawsze jest kolorowo, gdzie dzieci nie radzą sobie z problemami dorosłych, a związki małżeńskie popadają w rutynę. W każdym ognisku domowym pojawiają się konflikty, czasami są one nieporozumieniem, czasami małą sprzeczką, a czasami problemem, którego nie da się rozwiązać w łatwy sposób. Trzeba do siebie dotrzeć, rozmawiać o tym co nas boli, a także przede wszystkim umieć słuchać. „Małe wojny”, można zakończyć sojuszem, tylko od nas samych zależy jak potoczy się nasze życie. Do tanga jednak trzeba dwojga.
Książka zawiera niespodziewane zwroty akcji, nie dające odgadnąć zakończenia. Czytelnik do ostatniej strony zmuszony jest zastanawiać się nad tym, jak potoczą się losy bohaterów. Autorka porusza problemy, które mogą dotknąć każdego z nas: odizolowanie, zdrada, dorastanie, problemy rodzinne. Wszystkie te negatywne rzeczy dzieją się wokół nas każdego dnia. Nadając książce obiektywny obraz rzeczywistości Joanna Kruszewska wprowadziła w pozycję realizm. Jedynym minusem jest zakończenie, które zostało stworzone bez „fajerwerków i serpentyny”.
„Małe wojny” to pozycja idealna na kilka wieczorów dla fanów książek obyczajowych. Cechuje ją prostota i przyswajalny język. Jej wielowątkowość nie przytłacza, bowiem autorka zręcznie przechodzi z jednej historii w drugą, łącząc wszystko w jedną całość. Mimo lekkiego języka, ze względu na poruszane kwestie nie jest to luźna lektura, choć znaleźć w niej możemy również elementy humorystyczne. Gorąco polecam.
Kinga – bohaterka „Małych wojen” jest przeciętną kobietą. Ma dwójkę dzieci, kochającego męża i satysfakcjonującą pracę, a jednak nie wszystko układa jej się tak, jakby tego chciała. Całe życie żyła w cieniu starszej siostry, na którą matka przelewała swoje uczucia. Kiedy w jej związku zaczną pojawiać się coraz częstsze zgrzyty, przyjdzie jej się zmierzyć z kolejną małą wojną. Czy przyjaciółka Beata pomoże jej w trudnych dla niej chwilach?
Pozycja jest interesującą książką obyczajową. Mimo, iż na pierwszy plan wysuwają się dwie przyjaciółki, nie można zapomnieć o pozostałych postaciach, które odgrywają w przedstawianej historii istotną rolę. Mamy okazję poznać wchodzącą właśnie w okres dorastania, rezolutną Agatę, stojącą u progu dorosłości, zbuntowaną Maję, przyszywanego członka rodziny – Igora, który stawia sobie za cel opiekę nad rodziną Kingi i wiele innych osób wnoszących w treść ciekawy wątek.
W opisywanej przeze mnie powieści, urzekające jest to, iż autorka przedstawiła prawdziwe życie, w którym nie zawsze jest kolorowo, gdzie dzieci nie radzą sobie z problemami dorosłych, a związki małżeńskie popadają w rutynę. W każdym ognisku domowym pojawiają się konflikty, czasami są one nieporozumieniem, czasami małą sprzeczką, a czasami problemem, którego nie da się rozwiązać w łatwy sposób. Trzeba do siebie dotrzeć, rozmawiać o tym co nas boli, a także przede wszystkim umieć słuchać. „Małe wojny”, można zakończyć sojuszem, tylko od nas samych zależy jak potoczy się nasze życie. Do tanga jednak trzeba dwojga.
Książka zawiera niespodziewane zwroty akcji, nie dające odgadnąć zakończenia. Czytelnik do ostatniej strony zmuszony jest zastanawiać się nad tym, jak potoczą się losy bohaterów. Autorka porusza problemy, które mogą dotknąć każdego z nas: odizolowanie, zdrada, dorastanie, problemy rodzinne. Wszystkie te negatywne rzeczy dzieją się wokół nas każdego dnia. Nadając książce obiektywny obraz rzeczywistości Joanna Kruszewska wprowadziła w pozycję realizm. Jedynym minusem jest zakończenie, które zostało stworzone bez „fajerwerków i serpentyny”.
„Małe wojny” to pozycja idealna na kilka wieczorów dla fanów książek obyczajowych. Cechuje ją prostota i przyswajalny język. Jej wielowątkowość nie przytłacza, bowiem autorka zręcznie przechodzi z jednej historii w drugą, łącząc wszystko w jedną całość. Mimo lekkiego języka, ze względu na poruszane kwestie nie jest to luźna lektura, choć znaleźć w niej możemy również elementy humorystyczne. Gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika
Świetna okładka, uwielbiam wszystko co niebieskie :) Co do treści książki, to może kiedyś się skuszę, lubię czasami poczytać powieść obyczajową :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Od czasu do czasu lubię poczytać dobrą powieść obyczajową. Nie miałam okazji zapoznać się jeszcze z żadną książką tej autorki, więc chyba czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuńTematyka ciekawa tak jak i realne przedstawienie życia, w którym nie zawsze jest kolorowo i nie zawsze wszystko szczęśliwie się kończy :)
OdpowiedzUsuńLubię w tego typu książkach, niespodziewane zwroty akcji. Pomyślę nad tym tytułem.
OdpowiedzUsuńRaczej nie gustuję w tym gatunku, ale moja mama bardzo sobie ceni realistyczne i niespodziewane książki. Polecę jej tytuł :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie należę do fanów książek obyczajowych, więc nie wiem, czy ta historia przypadłaby mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńTrudno nam stwierdzić czy przypadłaby nam do gustu :) Okładka jednak piękna! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna okładka, a sama książka myślę że by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńOstatnio stałam się fanką takiej lekkiej epiki :) Piękna okładka, lekka treść - same plusy!
OdpowiedzUsuńW sumie już dawno nie czytałam ciekawej książki obyczajowej, więc chętnie się na tę skuszę.
OdpowiedzUsuń