11 lip 2016

To nie jest dieta - Anna Gruszczyńska

 





Tytuł: To nie jest dieta
Autor: Anna Gruszczyńska
Wydawnictwo: SQN
Gatunek: poradnik
Liczba stron: 240
Premiera: 15.06.2016







Dziś przychodzę do Was z czymś zupełnie innym od moich dotychczasowych książek. Jest to pozycja godna uwagi, gdyż pozwala w przyjemny sposób wprowadzić zmiany w swoim dotychczasowym życiu. „To nie jest dieta” jest poradnikiem, który ukazuje, że osiągniecie upragnionej sylwetki wcale nie musi być trudne i niemiłe. Pozycja ta przemieniła mój miesiąc w niezwykłą przygodę, podczas której zaczęłam regularnie ćwiczyć, zdrowiej się odżywiać oraz lepiej czuć.

Anna  (wilczo głodna) Gruszczyńska prowadzi bloga poświeconego osobom zmagającym się z bulimią i kompulsywnym objadaniem się. Jest to również miejsce, dla każdego kto chce naprawić relacje z  jedzeniem oraz własnym ciałem. Autora sama przez pięć lat zmagała się z tą straszną chorobą jaka jest żarłoczność psychiczna (bulimia). Wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z jej powagi. Nie jest to zwykłe „widzi mi się”, a groźne zaburzenie psychiczne. Kobieta dzieli się przebiegiem swojej walki oraz zmianami jakie w niej zaszły. Teraz jest szczęśliwą, świadomą siebie kobietą. „To nie jest dieta” jest jedną z książek, które stworzyła z myślą o osobach nie tylko chorych, ale również o wszystkich, którzy chcą poprawić swój sposób odżywiania oraz sylwetkę.

Książka podzielona została na trzydzieści rozdziałów – po jednym na każdy dzień, natomiast każdy dzień składa się z porad i zadań dotyczących odżywiania, ruchu oraz umysłu. Za każde wykonane polecenie czytelnik przyznaje sobie punkty, które mają go przybliżyć do wyniku potworka, który ma nad nim stupunktową przewagę. W poradniku znajdziemy mnóstwo miejsca na zapisywanie swoich przemyśleń, podsumowań, rysunków i realizację zadań wymyślonych dla nas przez autorkę. Z tyłu znajdują się nawet naklejki, które mają odzwierciedlić nasze codzienne samopoczucie.

Jestem osobą szczupłą, przy moich czterdziestu ośmiu kilogramach nie miałam na celu schudnąć, a jedynie popracować nad swoją kondycją, pozytywnym myśleniem i rozsądnym odżywianiem. Przyznam, że każdego dnia „projektu” bawiłam się wyśmienicie. Czasami ćwiczenia i chęć podjadania dawały mi nieźle w kość. Nieraz chciałam rzucić książkę w kąt tłumacząc się brakiem czasu, jednak zawsze do niej wracałam z myślą, że lepiej się poczuje, gdy przynajmniej spróbuję. Starałam się nie wybiegać w przód i nie czytać co będzie czekać mnie kolejnego dnia. Zawsze była to dla mnie niespodzianka. Dzięki temu byłam zaskoczona, gdy czekał mnie lżejszy trening, a gdy trafiałam na cięższy, to przynajmniej nie myślałam o nim cały dzień.

Pozycja uczy przede wszystkim systematyczności. Żałuję, że nie ma rozpiski na cały rok, ale po miesięcznym wprowadzeniu jestem w stanie kontynuować treningi. Zanim pomyślicie, że nie lubicie poradników zapoznajcie się bliżej z książką. Osobiście bardzo się z nią zaprzyjaźniłam. Jest zabawna, pełna dobrym rad i cennych uwag. Niekiedy wręcz potrafiła „czytać w moich myślach” przewidując, co za chwilę będę kombinować. Zanim wzięłam ją do ręki, nie miałam pojęcia o wielu rzeczach. Teraz już wiem, co to jest trening core czy joga twarzy. Przeżyłam swego rodzaju spowiedź  z samą sobą, sumiennie odpowiadając na zadawane przez autorkę pytania.  Polecam serdecznie każdemu bez wyjątku: kobietom, mężczyznom, młodszym, starszym, chudszym, grubszym. Jest pozycja, która może odmienić wasze życie.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN

http://www.wsqn.pl/

16 komentarzy:

  1. Oj nie dla mnie takie poradniki :) Poradziłam sobie sama, od marca ćwiczę z chęcią i lepiej się odżywiam przez co bez problemu schudłam 7 kg :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię takie poradniki i ich nie neguję. Czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio uświadomiłam sobie, że ciagle jestem głodna, objadam się, a przecież ważę niemało... taki poradnik chyba mi się przyda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ważę niewiele więcej od Ciebie, więc skoro Ty z niego skorzystałaś, to też mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie byłam chora na bulimię itp, ale było mi trudno dogadać się ze zdrowym stylem życia. Po prostu kocham słodycze i nienawidzę ćwiczyć. W połączeniu z martwym metabolizmem - dramat. Jeśli ktoś miałby przechodzić przez to co ja na początku walki o swoje zdrowie, lepszą kondycję, walki z tłuszczem i ze słabościami, niech zacznie od poradnika, bo dla mnie to była mordęga. W sumie chyba rok nie czerpałam przyjemności z tego co robię. Dziś jestem z siebie dumna i ważę tyle co Ty. Poradnikom, które mają ulepszyć życie i uprzyjemnić tę drogę mówię TAK - szczególnie gdy pisane są... życiem autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dla mnie. sama miałam podobne problemy i nie lubię o tym czytać;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tam nie ma żadnej wzmianki o tej chorobie :)

      Usuń
  7. Czasem każdy z nas potrzebuje takiego poradnika. Bo często my sami nie potrafimy wprowadzić zmian, tylko potrzebujemy takiego "zastrzyku".

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka Ty jesteś cieniusia glizda :**** Sześć kilogramów nas dzieli a wszyscy mówią, że jestem patyk :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też nie potrzebuję schudnąć ale mimo to bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką i chętnie spróbuje :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. O bardzo ciekawe! Znamy osobę zmagającą się z tą chorobą i pewnie bardzo chętnie sięgnie po tą książkę :)
    Przyznanym, że okładka trochę myli ale jest ciekawa na swój sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie chętnie zajrzałabym do tego poradnika :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę, że to coś wprost idealnego dla mnie! :) Szukałam ostatnio tego typu planera/poradnika, który przy okazji były moją motywacją :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaa ja i systematyczność. Przy pracy z 12-godzinnymi zmianami jest to zwyczajnie niemożliwe :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie książka mówi o tym, że jest możliwe :)

      Usuń
  14. Bardzo zachęciła mnie Twoja recenzja do sięgnięcia po tę książkę. Pozdrawiam Kinga
    kingadomanska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).