Tytuł: Harry Potter i przeklęte dziecko
Autor: J.K. Rowling, J. Thorne, J. Tiffany
Wydawnictwo: Media Rodzina
Gatunek: Fantastyka, literatura młodzieżowa
Liczba stron: 568
Premiera: 22.10.2016
Miałam nie pisać nic na temat najnowszej części Harrego Pottera, ale jednak napiszę. Mam wrażenie, że ludzie oczekują od tej pozycji Bóg wie czego. Na portalach czytelniczych odnajduję komentarze typu: „strata czasu, to już nie to samo”, „Rowling mówiła, że siódma część będzie ostatnią, więc po co wydała kolejną książkę”, „niewypał” i do tego fala ogłoszeń z propozycją jej sprzedaży. Ja od razu wiedziałam, że „Przeklętego dziecka” nie można porównywać z całym dotychczasowym cyklem. Harry Potter, od kiedy w wieku dziesięciu lat przeczytałam „Kamień filozoficzny” stał się moją miłością. Niestety ten czas się już skończył, tak jak Harry skończył szkołę i choć zawszę mogę do niego wrócić, to choćby powstało sto tysięcy nowych części, nigdy nie dorównają one tym siedmiu książkom.
Po pierwsze w gwoli wyjaśnienia, „Przeklęte dziecko” jest scenariuszem wydanym w formie książki i taką formę czytelnik otrzymuje w najnowszej części. Już sama kompozycja wskazuje na to, że nie powinno się jej porównywać z poprzednimi powieściami. Po drugie Harry już nie jest głównym bohaterem, a na pierwszy plan wysuwa się jego syn – Albus Po trzecie scenariusza nie napisała J.K. Rowling (o czym wiele osób nie wie). Pomysły były jej, ale na papier przelał je ktoś inny.
Najgorsze jest to, że książkę czyta się bardzo szybko, dosłownie godzina i już jej nie ma. Próbowałam dawkować ją sobie jak narkoman heroinę, ale i tak wiadomo było, że wreszcie nastanie koniec. Chyba zawsze będzie mi za mało Harrego Pottera, bez względu na to ile by nie było części i stron.
W książce nie znajdziecie przydługich opisów, w zamian nich otrzymacie dialogi, jak na scenariusz przystało. Momentami łatwo się pogubić do kogo należy dana kwestia, ale wystarczy się dostatecznie skupić, by nie zgubić się w gąszczu wypowiedzi.
Nie jest jednak tak, że nie mam żadnych zastrzeżeń. Zabrakło mi magii, która towarzyszyła trójce rezolutnych przyjaciół. Miło było na moment przenieść się do Hogwartu, ale te chwile trwały niezwykle krótko. Bardzo spodobała mi się dwójka outsiderów – naszych nowych bohaterów, ale kreacja dorosłego Harrego, Rona i Hermiony pozostawia wiele do życzenia. Ron jest mało Ronowaty, Hermiona jakby mniej bystra, a Harry… jakby wymienił swe serce na mnie czuły okaz. Nie spodobał mi się również Draco Malfoy. On także jak gdyby zapomniał o swoich przyzwyczajeniach i zaczął okazywać minimalne ludzkie odruchy.
Z ciekawostek: w sztuce teatralnej Hermiona ma czarną skórę. Niby autorka nigdy nie zaznaczyła, jakiego pochodzenia jest bohaterka, ale użyła zwrotów: „biała twarz Hermiony wystaje z za drzewa”, była mowa również o jej różowych policzkach oraz opalonej brązowej skórze. Wywołało to falę oburzenia. Nie dziwię się. Ja oczami wyobraźni w miejscu pani Granger, widzę tylko i wyłącznie Emmę Watson. Istnieje również szansa, że powstaną kolejne tomy, ponieważ choć autorka stwierdziła, że Harry Potter odbył w „Przeklętym dziecku” długą podróż i to czas dla nowego pokolenia, to tym samym dała nadzieję fanom, na przygody z dziećmi naszych dotychczasowych bohaterów.
P.S: Edycja specjalna scenariusza Harrego Pottera i przeklętego dziecka, miała premierę na londyńskim West Endzie w dniu mojego ślubu… to znak ;)
Po pierwsze w gwoli wyjaśnienia, „Przeklęte dziecko” jest scenariuszem wydanym w formie książki i taką formę czytelnik otrzymuje w najnowszej części. Już sama kompozycja wskazuje na to, że nie powinno się jej porównywać z poprzednimi powieściami. Po drugie Harry już nie jest głównym bohaterem, a na pierwszy plan wysuwa się jego syn – Albus Po trzecie scenariusza nie napisała J.K. Rowling (o czym wiele osób nie wie). Pomysły były jej, ale na papier przelał je ktoś inny.
Najgorsze jest to, że książkę czyta się bardzo szybko, dosłownie godzina i już jej nie ma. Próbowałam dawkować ją sobie jak narkoman heroinę, ale i tak wiadomo było, że wreszcie nastanie koniec. Chyba zawsze będzie mi za mało Harrego Pottera, bez względu na to ile by nie było części i stron.
W książce nie znajdziecie przydługich opisów, w zamian nich otrzymacie dialogi, jak na scenariusz przystało. Momentami łatwo się pogubić do kogo należy dana kwestia, ale wystarczy się dostatecznie skupić, by nie zgubić się w gąszczu wypowiedzi.
Nie jest jednak tak, że nie mam żadnych zastrzeżeń. Zabrakło mi magii, która towarzyszyła trójce rezolutnych przyjaciół. Miło było na moment przenieść się do Hogwartu, ale te chwile trwały niezwykle krótko. Bardzo spodobała mi się dwójka outsiderów – naszych nowych bohaterów, ale kreacja dorosłego Harrego, Rona i Hermiony pozostawia wiele do życzenia. Ron jest mało Ronowaty, Hermiona jakby mniej bystra, a Harry… jakby wymienił swe serce na mnie czuły okaz. Nie spodobał mi się również Draco Malfoy. On także jak gdyby zapomniał o swoich przyzwyczajeniach i zaczął okazywać minimalne ludzkie odruchy.
Z ciekawostek: w sztuce teatralnej Hermiona ma czarną skórę. Niby autorka nigdy nie zaznaczyła, jakiego pochodzenia jest bohaterka, ale użyła zwrotów: „biała twarz Hermiony wystaje z za drzewa”, była mowa również o jej różowych policzkach oraz opalonej brązowej skórze. Wywołało to falę oburzenia. Nie dziwię się. Ja oczami wyobraźni w miejscu pani Granger, widzę tylko i wyłącznie Emmę Watson. Istnieje również szansa, że powstaną kolejne tomy, ponieważ choć autorka stwierdziła, że Harry Potter odbył w „Przeklętym dziecku” długą podróż i to czas dla nowego pokolenia, to tym samym dała nadzieję fanom, na przygody z dziećmi naszych dotychczasowych bohaterów.
P.S: Edycja specjalna scenariusza Harrego Pottera i przeklętego dziecka, miała premierę na londyńskim West Endzie w dniu mojego ślubu… to znak ;)
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję mojemu mężowi, który mi ją zakupił :)
I dla mnie Harry Potter to wielka literacka miłość, choć jestem już po 30- ste ;) A Przeklęte dziecko na pewno przeczytam :D Nie może być inaczej :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, ta książka jest tylko sztucznym zapychaczem. ..Zrobili go dla kasy.. Nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie komentarze miałam na myśli...
UsuńTrzeba też pamiętać, że gdy zaczynaliśmy przygodę z Potterem byliśmy dziećmi. Wszystko było albo dobre albo złe a magia dla nas istniała. Teraz już jesteśmy dorośli i logiczne, że będziemy ją odbierać trochę inaczej - nie ważne w jakiej formie,.
OdpowiedzUsuńPoza tym ciekawe to, że najpierw wystawili sztukę a potem napisali książkę no ale... Ale ciii bo ja dopiero jutro będę w Polsce i dopiero wtedy kupię więc tak i tak czekam jak dziecko na czekoladowy tort :D
Książka jest scenariuszem, wiec jej nie napisali, a jedynie upublicznili go :) Nie każdy mógł być na West Endzie i obejrzeć sztuką, dlatego fajnie móc przeczytać chociażby scenariusz ;)
UsuńTak ja też czytałam mnóstwo negatywnych opinii, często przesadzonych. Sama nie jestem do końca zadowolona, ale doskonale wiedziałam, że będzie to scenariusz i nie chodzi mi o oczywiste różnice, tylko właśnie o to o czym piszesz - brakowało mi magii, a trio nie jest tym triem jakim było. Jasne, że dorośli i zmienili się, ale zrobienie z Rona dowcipnisia, to przesada. Ron nie był dowcipnisiem, tylko rzucał celne komentarze, nieraz zabawne, ale w ,,Przeklętym Dziecku" jest zupełnie inny obraz tego bohatera. Takie rzeczy mi przeszkadzają i koniec :) co jeszcze - nie uznaje tego za część 8. Po prostu nie. Część 8 będzie wtedy jak napiszę ją sama Rowling. ,,Przelęte Dziecko" jest miłym dodatkiem, ciekawostką.
OdpowiedzUsuńZ tą książką jest tak, że i chcę i boję się :) HP był moją miłością te kilkanaście lat temu, sprawił, że na nowo wpadłam w wir czytania, ale Przeklęte dziecko może mi zniszczyć dobre wspomnienia. Tym bardziej, że już zapomniałam jak to jest w nastoletnich czasach, gdy do książek podchodzi się bezkrytycznie.
OdpowiedzUsuńPS. Mąż, który kupuje książki to skarb ;)
Może kiedys to obczaję
OdpowiedzUsuńChyba naprawdę wolę od takich prób porządne fanfiction.
OdpowiedzUsuńjakich prób? Dla mnie ta książka jest równie porządna co inne.
UsuńMam zamiar przeczytać tę książkę, ponieważ jestem wielką fanką Harr'ego Pottera. Jednak mam mocne postanowienie potraktowania jej z dystansem i jako scenariusz. Nie chcę patrzeć na nią przez pryzmat poprzednich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aelin
https://posrodpolek.blogspot.com/
Na pewno przeczytam. Muszę mieć tylko więcej czasu.
OdpowiedzUsuńmnie nie korci ta część... to już nie jest ten sam Harry :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałaś co napisałam? Bo dodałeś dokładnie w tym stylu o jakim pisałam na początku.
UsuńNie ten sam Harry, bo to nie o nim książka.
Nigdy nie lubiłyśmy Harrego Pottera xD Przepraszamy za to no ale jakoś nas do siebie nie przekonał mimo, że robiłyśmy do niego dwa podejścia czytelnicze :P Dlatego mimo, że tą część nie powinno się porównywać do słynnego Harrego to i tak nas jakoś nie kręci ale na pewno wiele osób będzie zachwycone :)
OdpowiedzUsuńRównież słyszałam dużo negatywnych opinii. Ja stwierdziłam, że sama przeczytam i wyrobię sobie zdanie. Dzięki Tobie wiem czego mam sie spodziewać, chociaż na pewno gdzieś tam z tyłu głowy będzie tęsknota za Harrym, ale tak jak napisałaś tamte książki po 7 części się skończyły i tyle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)