Tytuł: Lista życzeń
Autor: Devney Perry
Wydawnictwo: Burda Książki
Gatunek: obyczajowa / romans
Liczba stron: 350
Premiera: 31.10.2018 r.
Książki takie jak te, są jak miód na moje serce. Czasami mam ochotę odpocząć od thrillerów i sięgnąć po coś romantycznego, chwytającego za serce. „Lista życzeń” doskonale się do tego nadaje. Ebook jest dostępny na virtualo.pl
Poppy jest wdową. Nie powinna nią zostać w wieku dwudziestu czterech lat, będąc zaledwie rok po ślubie. Niespodziewanie pewnego dnia jej życie straciło sens, a stało się to wtedy, gdy jej mąż został zamordowany. Minęło wiele czasu, zanim bohaterka była w stanie wrócić do rzeczywistości. Po pięciu latach od śmierci Jamiego postanawia zrealizować listę życzeń, którą stworzył jej mąż, a której nie było mu dane wykonać. Poppy czuje, że tylko w ten sposób da radę pożegnać się z miłością jej życia. Na jej drodze niespodziewanie staje Cole – policjant, który przed laty przyniósł jej złe wieści i który to tego dnia przy niej czuwał. Czy kobieta otworzy się na nową miłość?
Aż zaparło mi na moment dech przy lekturze tej książki. Jest ona niezwykle wzruszająca i niejednego twardziela potrafiłaby ścisnąć za serce. Każdy z nas stracił kiedyś kogoś bliskiego. Nigdy nie ma odpowiedniej pory na umieranie. Pogodzenie się z tym stanem rzeczy jest niezwykle trudne, zwłaszcza gdy ktoś ginie nagle, a tym bardziej, gdy druga osoba odebrała mu życie i nie poniosła za to kary. Niezrozumienie, bezsilność, tęsknota, wyobrażam sobie, że to właśnie odczuwa Poppy. Polubiłam ją, za to, że jest twardą kobietą i, mimo że ma złamane serce, podniosła się i idzie przez życie dalej, bo choć Jamiego już nie ma, to ona ma dla kogo żyć.
Temat tej książki jest mi bliski, gdyż sama straciłam kiedyś kogoś ważnego, z czym przez wiele lat nie mogłam się pogodzić, tak naprawdę chyba nigdy do końca tego nie zrobię. Cieszę się, że na drodze bohaterki stanął Cole, który okazał się czułym, miłym, troskliwym mężczyzną, który do niczego jej nie zmuszał, cierpliwie czekał i chciał być tylko blisko niej, by wspierać ją w tych ważnych dla niej chwilach.
Mimo że wątek przewodni „Listy życzeń” jest smutny, to książka nie jest zbytnio dołująca. Wręcz przeciwnie, znaleźć w niej można wiele zabawnych momentów, gdyż Poppy decydując się na realizację listy zmarłego męża, trafia na zabawne zadania takie jak kąpiel w zielonej galaretce lub bitwa na balony z farbą. W powieści tej występuje nuta nostalgii, ale również humoru i rodzącego się uczucia. Plusem jest to, że powieść ta nie została przesłodzona. Myślę, że jest ona odpowiednia na te niezmiernie długie wieczory i nieuchronne zbliżające się święta Bożego Narodzenia.
Niezbyt podobały mi się jedynie sceny zbliżeń. Miałam nadzieję na delikatne, romantyczne uniesienia, a nie na oposy rodem z erotyków, ale nie przejmujcie się zbytnio tym, ja po prostu nie lubię książek erotycznych.
Zdecydowanie polecam Wam sięgnąć po tę pozycję, zwłaszcza jeśli jesteście fruwającymi gdzieś między chmurami marzycielkami, które lubią czasami oderwać się od świata rzeczywistego i wyobrażać sobie inne życie. Z Poppy i jej listą zdecydowanie nie będziecie się nudzić.
Poppy jest wdową. Nie powinna nią zostać w wieku dwudziestu czterech lat, będąc zaledwie rok po ślubie. Niespodziewanie pewnego dnia jej życie straciło sens, a stało się to wtedy, gdy jej mąż został zamordowany. Minęło wiele czasu, zanim bohaterka była w stanie wrócić do rzeczywistości. Po pięciu latach od śmierci Jamiego postanawia zrealizować listę życzeń, którą stworzył jej mąż, a której nie było mu dane wykonać. Poppy czuje, że tylko w ten sposób da radę pożegnać się z miłością jej życia. Na jej drodze niespodziewanie staje Cole – policjant, który przed laty przyniósł jej złe wieści i który to tego dnia przy niej czuwał. Czy kobieta otworzy się na nową miłość?
Aż zaparło mi na moment dech przy lekturze tej książki. Jest ona niezwykle wzruszająca i niejednego twardziela potrafiłaby ścisnąć za serce. Każdy z nas stracił kiedyś kogoś bliskiego. Nigdy nie ma odpowiedniej pory na umieranie. Pogodzenie się z tym stanem rzeczy jest niezwykle trudne, zwłaszcza gdy ktoś ginie nagle, a tym bardziej, gdy druga osoba odebrała mu życie i nie poniosła za to kary. Niezrozumienie, bezsilność, tęsknota, wyobrażam sobie, że to właśnie odczuwa Poppy. Polubiłam ją, za to, że jest twardą kobietą i, mimo że ma złamane serce, podniosła się i idzie przez życie dalej, bo choć Jamiego już nie ma, to ona ma dla kogo żyć.
Temat tej książki jest mi bliski, gdyż sama straciłam kiedyś kogoś ważnego, z czym przez wiele lat nie mogłam się pogodzić, tak naprawdę chyba nigdy do końca tego nie zrobię. Cieszę się, że na drodze bohaterki stanął Cole, który okazał się czułym, miłym, troskliwym mężczyzną, który do niczego jej nie zmuszał, cierpliwie czekał i chciał być tylko blisko niej, by wspierać ją w tych ważnych dla niej chwilach.
Mimo że wątek przewodni „Listy życzeń” jest smutny, to książka nie jest zbytnio dołująca. Wręcz przeciwnie, znaleźć w niej można wiele zabawnych momentów, gdyż Poppy decydując się na realizację listy zmarłego męża, trafia na zabawne zadania takie jak kąpiel w zielonej galaretce lub bitwa na balony z farbą. W powieści tej występuje nuta nostalgii, ale również humoru i rodzącego się uczucia. Plusem jest to, że powieść ta nie została przesłodzona. Myślę, że jest ona odpowiednia na te niezmiernie długie wieczory i nieuchronne zbliżające się święta Bożego Narodzenia.
Niezbyt podobały mi się jedynie sceny zbliżeń. Miałam nadzieję na delikatne, romantyczne uniesienia, a nie na oposy rodem z erotyków, ale nie przejmujcie się zbytnio tym, ja po prostu nie lubię książek erotycznych.
Zdecydowanie polecam Wam sięgnąć po tę pozycję, zwłaszcza jeśli jesteście fruwającymi gdzieś między chmurami marzycielkami, które lubią czasami oderwać się od świata rzeczywistego i wyobrażać sobie inne życie. Z Poppy i jej listą zdecydowanie nie będziecie się nudzić.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję:
Mnie sceny erotyczne na pewno by nie przeszkadzały.
OdpowiedzUsuńKsiążka już czeka na moim czytniku, więc będę na pewno ją czytać. 😊
OdpowiedzUsuń" straciłam kiedyś kogoś ważnego, z czym przez wiele lat nie mogłam się pogodzić" skąd ja to znam? Jeszcze nikt nikogo nie stracił ale jest gniew, uraza.. przykro na to patrzeć - to bardzo bolesne. A może warto jednak przebaczyć? Zastanowić się? Pomyśleć? Czy chowanie urazy bardziej nie wyniszcza niż sam gniew? Czuję, że to mądra książka
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka jest naprawdę ciekawa uwagi :)
OdpowiedzUsuńRomantyczna i wzruszająca - to zdecydowanie zachęca do tej książki :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńto raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNieczęsto sięgam po takie powieści, ale z tą chętnie zaryzykuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jakiż inspirujący tytuł! Twoja recenzja brzmi również zachęcająco ;))
OdpowiedzUsuń