Tytuł: W drogę!
Autor: Beth O'Leary
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: literatura obyczajowa / romans
Liczba stron: 416
Premiera: 29.09.2021 r.
To miała być przyjemna podróż na ślub przyjaciółki. Addie wraz z siostrą Deb podróżują Mini Cooperem, w którym rozbrzmiewa muzyka country, gdy wtem dochodzi do stłuczki. Jak na złość uczestnikami kolizji jest jej były chłopak Dylan oraz jego głupkowaty przyjaciel Marcus. Czy może być jeszcze gorzej? Oczywiście! Od tej pory w małym samochodzie swą podróż będzie odbywała ich czwórka oraz Roodney – dziwaczny koleś poznany na facebooku, który również wybiera się na ślub.
Historię poznajemy z dwóch perspektyw. Pierwsza z nich dotyczy czasów, w których Addie i Dylan się poznali, a było to podczas słonecznego lata w hotelu, w którym ona pracowała, a on wypoczywał. Zrodził się z tego gorący romans, który okazał się czymś więcej niż tylko przelotną miłostką. Niestety nic nie trwa wieczne, zwłaszcza gdy nasz ukochany ma kumpla, który jest do niego niemal przyrośnięty.
Druga perspektywa ukazuje czasy obecne i podróż na ślub przyjaciółki. Atmosfera jest napięta, a samochód aż kipi od emocji. Zdaje się, że nikt z obecnych w nim, nie chce być tam, gdzie aktualnie się znajduje. Nic dziwnego, jak można znieść kogoś, kogo z całego serca się nienawidzi. Nie pomaga fakt, że po drodze czeka na nich masa przygód.
Narratorami jest para głównych bohaterów, więc mamy okazję poznać całą historię z perspektywy ich dwójki. Raczej nie zapałałam do nich wielkimi emocjami, ale z całego serca znienawidziłam Marcusa. Cóż to za wstrętny, fałszywy, namolny typ. Chyba nie zna powiedzenia, że gdy ciało pierwsze oddziałuje na ciało drugie, to ciało trzecie się nie wtrynia. W całej tej powieści to on mąci najwięcej. Uważam, że jego relacje z Dylanem są niezdrowe. Marcus uzależnił go od siebie, powodując, że bohater był na każde jego skinienie. Nie na tym polega przyjaźń prawda?
„W drogę!”, to lekka pozycja, w stylu poprzednich książek autorki, więc jeśli ktoś je czytał, będzie wiedział, na czym mniej więcej opiera się schemat. Czytało mi się ją bardzo dobrze… do czasu. W pewnym momencie zaczęła mnie nużyć. Stwierdziłam, że jest nieco przegadana oraz przeciągnięta na siłę, gdyby była krótsza, miałabym o niej zdecydowanie lepsze zdanie.
Podoba mi się natomiast styl autorki. Jej książki pozwalają mi się oderwać od świata rzeczywistego i problemów. Z całą pewnością „W drogę!” mnie nie porwało, ani nie wywołało we mnie plejady emocji, ale bawiłam się przy tej pozycji dobrze.
Post przy współpracy z:
Nie czytałam poprzednich książek autorki i jeszcze zastanowię się nad tym, czy chcę to zrobić.
OdpowiedzUsuńCzytałam poprzednią książkę autorki i dlatego chcę przeczytać tę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie trzyma uwagi czytelnika cały czas. Też czasami mam wrażenie, że niektóre powieści są zbyt rozciągnięte, zupełnie niepotrzebnie. Nie znam pióra autorki, ale może kiedyś poznam :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej książki
OdpowiedzUsuńCzasami takie książki są idealne, kiedy nie ma się ochoty na poważną literaturę. Poza tym mam w planach książki autorki, więc czemu by nie zacząć od "W drogę!"? :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam wcześniejszych książek autorki, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńTacy znajomi co się wtryniają niepotrzebnie niestety są :P. Książka ani mnie specjalnie nie kusi ale też jakoś mocno nie zniechęca. Jak mi się nawinie to może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozycja nie jest mi znana, ale może z czasem wpadnie mi w rękę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że osoby, które lubią tego typu literaturę chętnie sięgną po tą książkę. Ja jednak sobie odpuszczę, bo wolę zupełnie inny rodzaj książek.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNiestety, nie znam jeszcze tej książki. Na razie po nią nie sięgnę, ale może kiedyś, kto wie :) świetna recenzja!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Tę autorkę poleca mi wiele czytelników, mam w planach jej książki :)
OdpowiedzUsuń