Tytuł: Promyczek na święta
Autor: Klaudia Bianek
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 360
Premiera: 27.10.2021 r.
„Promyczek na święta”, to historia kilku ludzi, których łączy jedno miejsce, „Zielony zakątek” prowadzony przez starsze małżeństwo: Bożenę i Leona Troczów. Bohaterowie robią wszystko, by goście wynajmujący u nich pokoje, jak najlepiej wypoczęli, a przy tym również dobrze zjedli. Rozpaczliwie tęsknią za swoją córką, która wyjechała za granicę i której to nie widzieli od bardzo długiego czasu. Prowadzić pensjonat pomaga im trójka młodych ludzi: Kajtek, Hania i Marcelina. Pierwsza dwójka darzy się głębokim uczuciem, lecz żadne z nich nie potrafi zrobić pierwszego kroku. Marcysia całe swoje uczucia przelewa na kocurki, którym uratowała życie. Jest jeszcze introwertyk Tomek, który wciąż rozpamiętuje odejście narzeczonej do innego mężczyzny.
Jest to historia, którą szczególnie dobrze czyta się w okolicy świąt, choć ja pochłaniając ją w styczniu, bawiłam się przy niej całkiem dobrze. Na szczęście za oknem mam śnieg, więc łatwo mi było się wczuć w klimat. Fajnie, że mamy okazję poznać tę opowieść z perspektywy wszystkich głównych bohaterów, dzięki temu wiemy, co komu siedzi w głowie. Chyba nie mam swojego faworyta wśród wymienionych przeze mnie postaci, wszystkich polubiłam jednakowo.
Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z twórczością autorki. Podoba mi się jej styl, prosty język oraz łatwy przekaz, choć na co dzień preferuję mocniejsze powieści, to od czasu do czasu lubię również przeczytać coś lekkiego, nad czym nie będę musiała się zbytnio skupiać, a co przyniesie mi relaks po ciężkim dniu. Tak właśnie było z „Promyczkiem na święta”, spędziłam z tą książką kilka miłych wieczorów.
Jedyne, co mi się nie podobało, to nadmierne skupienie na tematyce kotów. Rozumiem, że odgrywają one tu dużą rolę, na co może wskazywać już sama okładka oraz tytuł nawiązujący do imienia jednego z nich, lecz w pewnym momencie poczułam przesyt, miałam ochotę przewrócić kilka stron, by ominąć ten wątek, jednak jestem w stanie go wybaczyć, ponieważ w ogólnym rozrachunku tę pozycję oceniam dobrze.
Urzekła mnie natomiast ciepła, rodzinna atmosfera, w której ludzie są dla siebie mili oraz pomocni, zwłaszcza w tym magicznym, a dla niektórych również trudnym okresie, którym jest grudzień wraz ze zbliżającym się Bożym Narodzeniem. Podczas lektury czuć ducha świąt, aż ma się ochotę na kompot pani Bożeny w towarzystwie kolęd i pięknej stajenki.
Post powstał przy współpracy z:
Lubię rodzinne atmosfery ❤
OdpowiedzUsuńNiestety to nie mój literacki klimat ;<
OdpowiedzUsuńCo za klimatyczna powieść
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji czytać tej książki. Widzę, że autorka chyba bardzo lubi koty!
OdpowiedzUsuńTeż lubię sięgać po takie książki nawet w styczniu. Twórczości autorki jeszcze nie znam, ale chętnie czytam takie klimatyczne powieści, więc będę ją mieć na uwadze. ;)
OdpowiedzUsuńTa książka na pewno będzie przeze mnie czytana.
OdpowiedzUsuńTakie książki można czytać o każdej porze roku.
OdpowiedzUsuńMam w planach twórczość tej autorki i tę książkę.
OdpowiedzUsuńPięknie o niej piszesz :)
OdpowiedzUsuńmimo miłej atmosfery książki ja się nie skuszę:) wolę mroczniejsze klimaty xd
OdpowiedzUsuńMam w planach świąteczną literaturę, ale będą to raczej kryminalne historie lub literatura grozy - ewentualnie klasyka.
OdpowiedzUsuń