Powróciłam z Niemiec cała i zdrowa po swoim pierwszym locie samolotem. Wyspałam się i jestem gotowa na realizowanie kolejnych pomysłów. Ostatnio skorzystałam z przepisu Ani i postanowiłam zrobić jajka faszerowane ogórkiem. Trochę zabawy z tym było, ale się opłacało. Może nie da się tym specjalnie najeść, a już w ogóle nakarmić chłopa, ale jako przekąska lub lekka kolacja działają doskonale :)
Składniki:
- jajka (ilość wg uznania) + jedno potrzebne do panierki
- ogórki kiszone
- majonez
- koperek
- bułka tarta
- pieprz
- sól
- pieprz
- sól
- olej/oliwa/masło
Sposób przygotowania:
- jajka gotujemy na twardo
- po ugotowaniu przecinamy je wzdłuż bez ściągania skorupki
- łyżeczką delikatnie wyciągamy zarówno białka jak i żółtka (tak by nie uszkodzić skorupek), które następnie drobno kroimy
- do rozdrobnionych jajek dodajemy pokrojonego ogórka, koperek i nie za dużą ilość majonezu oraz doprawiamy dla smaku solą i pieprzem
- wymieszaną całość umieszczamy w wcześniej wydrążonych skorupkach
- gotowe do smażenia jajka maczamy w rozbitym jajku i bułce tartej
- smażymy na rozgrzanym oleju, oliwie lub maśle, w średniej temperaturze do czasu, aż się zarumienią
ja bym zeżarła na pewno kawałek skorupki, jak siebie znam :D kiedyś nie cierpiałam jajek, a teraz uwielbiam!
OdpowiedzUsuńaaa i ja robiłam je kiedyś :) smakowitości
OdpowiedzUsuńtego jeszcze nie jadłam, ale niedługo sę to zmieni ;) wygląda to naprawdę smakowicie ;) aż ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńsmakowicie wyglądają:))
OdpowiedzUsuńTakich jajek jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńRobiłam podobne faszerowane jajka, ale z jakąś wędliną, a nie z ogórkiem. Były smaczne, tylko to przecinanie skorupek jest denerwujące, kiedy w kuchni brak ostrego noża. Zresztą niektóre skorupki są z natury bardziej kruche :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować, same pyszności tu wstawiasz, ślinka mi cieknie ;P
OdpowiedzUsuńNie jadłam takich jeszcze, a wyglądają cudownie. Gdybym nie była taka styrana, zrobiłabym je dzisiaj. :D
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł z usmażeniem ich :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ten widoczek z samolotu, godny pozazdroszczenia, choć i tak ja bym chyba z zamkniętymi leciała :P A jajunia takie bardzo lubię, mama zawsze robi na święta :)
OdpowiedzUsuńMiło, że smakowało :-) Szkoda tylko, że są takie czasochłonne, bo na pewno częściej by się u mnie pojawiały :-)
OdpowiedzUsuńWidziałam ten przepis u Ani ;) Może i ja takie przyrządzę, chociaż z tą pracochłonnością... nie wiem, czy będę miała nerwy do tego xD
OdpowiedzUsuń