Tytuł: Czerwona ziemia
Autor: Marcin Meller
Wydawnictwo: W.A.B.
Gatunek: thriller
Liczba stron: 320
Premiera: 1.06.2022 r.
Wiktor jest reporterem, który wyrusza w podróż do Afryki, by odnaleźć syna, z którym nie ma od jakiegoś czasu kontaktu. Ponad dwadzieścia lat temu, sam zwiedzał ten egzotyczny kontynent, przeżywając fascynujące przygody. Nie jest mu na rękę ta wycieczka, ma nową rodzinę, córeczkę i syna w drodze, lecz udziela mu się niepokój byłej żony.
Oj nie łatwo mi było przebrnąć przez tę powieść, nie łatwo. Męczyłam się z nią dobre dwa tygodnie. Nie mogłam się wczuć w styl autora, być może to po prostu „nie moja bajka”, ale dawno się tak nie wynudziłam. Ciężko mi było wyciągnąć z tej książki jakikolwiek pozytywny aspekt. Podczas lektury odbiegałam myślami daleko i nie mogłam się skupić na tym, co czytałam. Jest tu mało akcji, dużo przemyśleń i opisów, polityczne wtrącenia, które mnie zupełnie nie interesowały. Trochę czułam się, jakbym czytała o polskiej podróbce Jamesa Bonda. Brakowało jedynie Martini Bianco – wstrząśniętego, ale nie zmieszanego.
Zabrakło mi tu również ciekawego przedstawienia Afryki, miejsc, ludzi, dzikiej przyrody. W końcu jest to zupełnie inne miejsce, niż Europa, w której żyjemy. Niby bohater jest dziennikarzem, a wycieczka do Afryki, wzbudza w nim emocje niczym podróż z Radomia do Sosnowca.
Widziałam wiele pochlebnych, zachwycających recenzji „Czerwonej Ziemi”, ale doprawdy nie jestem w stanie ich zrozumieć. Być może to ja mam wypaczony gust. Uważam, że każdy powinien sobie wyrobić własną opinię na temat książki, lecz patrząc obiektywnym okiem, ta książka nie zasługuje na tak wysokie noty, chociażby ze względu na literówki oraz błędy stylistyczne, które w niej występują. Nie jest to również thriller, bardziej pasuje mi ona to powieści sensacyjnej.
Na ogół moje recenzje są dłuższe, lecz tym razem ciężko mi wykrzesać coś więcej. Jedynym plusem, jaki tu dostrzegłam, jest skupienie się na trudnej relacji głównego bohatera z synem, który czuł się przez niego porzucony.
Post powstał przy współpracy z:
Nie mam w planach czytania tej książki.
OdpowiedzUsuńJa nie mam w planach tej książki, więc chyba za wiele nie stracę.
OdpowiedzUsuńNa razie nie zamierzam jej przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJames Bond a tym bardziej jego marna podróbka to nie są klimaty dla mnie. Bym skończyła pewnie po kilku stronach
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Cię wymęczyła. Zastanowię się jeszcze czy chcę ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie ciekawi mnie twórczość tego autora.
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do książek Mellera i z tego co widzę to właściwie nic nie tracę.
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie. Będę omijać szerokim łukiem....
OdpowiedzUsuńChociaż książka raczej nie w moim klimacie to myślę, że taki post będzie cenny dla osób, które planowały przeczytać.
OdpowiedzUsuń