28 wrz 2013

Kogo kocham, kogo lubię

Autor: Marta Mizuro, Robert Ostaszewski
Wydawnictwo: W.A.B 2010
Liczba stron: 320


Byli już w powieściach kryminalnych policjanci różni. Jednak taki okaz trafia się po raz pierwszy. Nadkomisarz Jan Gajewski - mistrz kuchni i dobrego smaku - bacznie śledzi nowinki ze świata mody, co oczywiście nie znaczy, że stać go na zmyślne cudeńka haute couture. Dwumetrowy, dobrze zbudowany, potulnie znosi zarządzenia swej filigranowej żony i coraz mniej panuje nad swoimi pociechami. Przede wszystkim jednak jest świetnym gliną, któremu przyszło - ach, za jakie grzechy - pracować w zespole z rozśpiewanym i niestroniącym od alkoholu podkomisarzem Sroką oraz przystojną Beatką... I jakby tego było mało, ktoś zabija samotnego informatyka, wredną polonistkę dusi jej warkoczem i śmiertelnie poi drobnego pijaczka. Przy każdej z ofiar zabójca zostawia nietypową wizytówkę: pachnącą chusteczkę ze starannie wyhaftowanym napisem. Kto jeszcze zginie w Krakowie? Wiele wskazuje, że to wcale nie koniec...




Lubię książki z mrocznej serii.  Czyta się je lekko, szybko i przyjemnie. Wątki kryminalne przeplatane są zabawnymi perypetiami bohaterów. Książkę "Kogo kocham, kogo lubię" kupiłam na wyprzedaży w nadmorskiej miejscowości. Choć czytałam lepsze z tej serii to nie żałuję swojego wyboru. Czytając ją doskonale wiedziałam którą część pisała kobieta, a którą mężczyzna. Jako na fankę książek kryminalnych przystało spodobał mi się wątek przewodni czyli sposób mordowania. Do końca nie mogłam odgadnąć kto i z jakich powodów popełnia zbrodnie i dlaczego dobiera właśnie te osoby. Polecam na długie jesienne wieczory.

M.

26 wrz 2013

W moim magicznym domu..




Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam sałatki z fetą. Pychota, a tak mało do szczęścia potrzeba: sałata/kapusta pekińska, ogórek, pomidor, kukurydza no i oczywiście feta ;) Do tego własnej roboty sos czosnkowy. Następnym razem dorzucę jeszcze kurczaka. Sasasasasa







Zainspirował mnie post Ani W. i sama postanowiłam dziś zrobić coś o podobnej tematyce. 
Uwielbiam wyszukiwać kolory, dobierać meble, odnajdywać ciekawe inspiracje. Chciałabym mieć swoje mieszkanie by móc urządzić je tak jak tego bym chciała. Niestety nie mam, ani własnego mieszkania, ani pieniędzy, więc moje marzenia kończą się na wędrówce po necie i wyszukiwaniu ciekawych rozwiązań. Zapraszam ;)









Oczywiści takiego mieszkania jak na tych zdjęciach raczej nigdy nie będę miała, ale pomarzyć można. Chciałabym szczególnie mieć dużą wannę i biblioteczkę :)

23 wrz 2013

DIY

Drodzy moi. Chyba wraz z pierwszym dniem jesieni złapała mnie chandra. Na jakiś czas przyjechałam do Słupska. Sama nie wiem jak długo tu zostanę. Dobijają mnie zbliżające się urodziny. Ne lubię tego dnia. Mało kto o nim pamięta, jeśli fejsbuczek nie przypomni. Ten dzień uświadamia mi tylko, że jestem co raz starsza. Nikt do mnie i tak nie przyjedzie bo wyprowadziłam się daleko od znajomych. 
W jesienny nastrój wprowadza mnie też moja praktyka, co do której mam coraz większe wątpliwości.
Nie mam przygotowanych dla Was zdjęć, bo nawet ostatnio tego nie chce mi się robić.
Zostawiam Was z DIY











Spodobało Wam się coś? Mnie osobiście zainspirowało ostatnie zdjęcie :)

20 wrz 2013

Ileż cudów przegapiamy czekając na... cud.

Ostatnio nie mam na nic czasu, ani chęci. Od 10 dni jestem na praktykach które z 4 h przemieniają się niemal co dzień w 6-7. Nie widziałam rodziców od miesiąca.
Zamówiłam dziś książki ze strony ZNAK. Polecam Wam serdecznie, w cenie 19.90 kupujecie pakiet 3 książek. Teraz to już nie jest zimno, teraz pizga złem. Co za tym idzie przyda się kocyk, herbata i dobra książka.
Z racji, że nie mam nic kreatywnego dziś do powiedzenia i nie wyspałam się zostawiam Was z kilkoma moimi zdjęciami.
Pozdro!
M.







Płyta "Must have" !!!


Polecam :)

15 wrz 2013

Zupa serowo-cebulowa

Składniki

  • 4 średnie cebule
  • 2 serki topione gouda 
  • 3 kromki chleba (najlepiej czerstwego)
  • 3-4 ząbki czosnku
  • 3 łyżki masła
  • 3 ziarenka owocu jałowca
  • bulion wołowy (1 kostka na 1.5 litra)
  • bazylia
  • lubczyk
  • sól do smaku
  • (czosnek i grzanki opcjonalnie)


Sposób przygotowania
  • Kroimy chleb w drobną kostkę jak na grzanki i podsmażamy na patelni na jednej łyżce masła.
  • Kroimy cebulę w piórka i podsmażamy ją w głębokim garnku (2.5l) na reszcie masła.
  • Do cebuli dodajemy czosnek, bazylię, lubczyk i podsmażamy do momentu gdy cebula zacznie żółknąć.
  • Dodajemy przygotowane wcześniej grzanki i bulion wołowy
  • Całość doprowadzamy do wrzenia, dodajemy serek topiony i mieszamy na małym ogniu do momentu kiedy serek się roztopi.
  • Gotujemy przez ok. 20 min.
  • Miksujemy blenderem na krem i doprawiamy solą dla smaku.
  • Można podać z grzankami i koperkiem.


Umyk poleca :D

12 wrz 2013

Malinowy sen

Składniki

  • 2 garście malin (lub innych leśnych owoców)
  • 2/3 szklanki rozcieńczonego syropu malinowego
  • 1 kisiel malinowy
  • 2 i 1/2 torebki cukru waniliowego
  • 2 łyżki miodu
  • 10 dag ryżu
  • 2/3 szklanki mleka
  • 2/3 szklanki śmietany
  • starta skórka cytryny
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • śmietana kremówka
  • listki mięty


Sposób przygotowania:

  • Owoce rozdrobnić, zagotować z rozcieńczonym sokiem, torebką cukru waniliowego i miodem. Kisiel rozpuścić w 1/3 szklanki wody, dodać do owoców i soku, zagotować mieszając. Masę odstawić do wystygnięcia.
  • Ryż wymieszać w brytfannie z mlekiem i śmietaną, resztą cukru waniliowego, gotować na wolnym ogniu ok. 10 min. Nagrzać piekarnik do 120 stopni, wstawić brytfannę na ok 15-20 min. od czasu do czasu przemieszać. Ryż doprawić cynamonem. Odstawić do wystygnięcia.
  • Śmietanę ubić ze skórką cytryny i odrobiną cukru pudru do smaku.
  • Najpierw wyłożyć kisiel do miseczek, następnie porcję ryżu. Udekorować śmietaną, owocami i liścmi mięty.

9 wrz 2013

Tak jak niebo bez gwiazd, jak bez skrzydeł ptak

Powróciłam ze zdjęciami. Jak się domyślacie w końcu dorwałam się do mojej Baśki (w gwoli ścisłości mówię o laptopie) Przedstawiam Wam zatem zaległe fotografie :) Za kilka godzin kończy się pierwszy etap konkursu fotograficznego, trzymajcie za mnie kciuki :)



"Bądź dzieckiem jak najdłużej, jak dziecko baw się i śmiej i kochaj tak jak dziecko i serce dziecka miej"



Wschód ma sens, a zachód znaczenie



'Przyjaciele są jak gwiazdy na niebie... czasami ich nie widać ale zawsze wiesz że tam są..




"W świecie gdzie nikt nie kocha róż, na zawsze ktoś pozostał sam"



"Dobre momenty jak fotografie zbieram w swej głowie jak w staraej szafie"





Moja kochana mama


Jeśli podobają Ci się moje zdjęcia 
:)

6 wrz 2013

Poczta elektroniczna czy tradycyjna?

Koniec wakacji skłonił mnie do przemyśleń. Tym razem padło na pocztę. W dobie internetu i szybko rozwijającej się technologii ludzie przestali pisać listy, wysyłać pocztówki i i życzenia pocztą tradycyjną. Jest to po części spowodowane lenistwem, a po części wygodą. przecież o wiele łatwiej wystukać kilka słów w esemesie, niż fatygować się na pocztę i do tego wydawać pieniądze. 
Pamiętam jak jeszcze parę lat temu, przed świętami moja skrzynka była pełna kartek bożonarodzeniowych czy wielkanocnych. Z biegiem lat robiło się ich coraz mniej. Dziś owe kartki widuję tylko na półce u babci, która nieobeznana z dzisiejszym technologicznym światem w dalszym ciągu podtrzymuje tradycje. A ja? Kasuję wiadomości odbiorcze w swym telefonie by zrobić miejsce kolejnym wierszykom z internetu o świętym Mikołaju i zajączku wielkanocnym.
Ostatnie kartki z urodzinowymi życzeniami dostałam chyba na osiemnastkę, a było to jeszcze w epoce kamienia łupanego. Obecnie o dniu urodzenia skutecznie przypomina facebooczek. Śmieszy mnie odpisywanie na takie życzenia tekstem "dziękuję za pamięć". Jaką pamięć? Chyba pamięć facebooka. Wyłączcie na dzień przed swoim świętem opcję ukazującą Waszą datę urodzenia. Zobaczycie wtedy kto tak na prawdę o niej pamięta.
Szczerze powiedziawszy lubię pisać, a jeszcze bardziej dostawać listy. Niestety sama do siebie ich wysyłać nie będę. Przez jakiś czas utrzymywałam kontakt korespondencyjny z paroma osobami, ale wszystko to umarło.
Listy mają w sobie coś niesamowitego. Nie potrafię obrać tego w słowa. Mam na myśli swoistego rodzaju ducha. Można do nich powrócić. Działają jak wehikuł czasu. Dziś przeglądam listy które otrzymałam od swojego świętej pamięci przyjaciela. Patrzę na jego pismo i uśmiecham się do wspomnień. Listy te mają osiem lat. Przypominam sobie jaki wtedy był i jaka ja wtedy byłam. Wszystko się zmienia, jego nie ma już wśród nas, ale pozostaje mi ta mała cząstka jego. Patrzę na kartki papieru i wiem, że tych parę słów napisał jego ręka. Poznam to pismo wszędzie.

P.S: Niech ktoś mi wyśle pocztówkę..



To prawie wyczuwalne :
- Puls Twojej dłoni w kopercie
którą trzymam
Zamaszystość liter
Pośpiech linijek
- kroki co w moją pobiegły stronę ?

Leszek Długosz "Pochwała listów"

3 wrz 2013

W łóżku..

Pewnie przyciągnął Was tytuł który brzmi nieco dwuznacznie lecz nie do końca przedstawia to czego się spodziewacie ;)
Zastanawialiście się kiedyś nad tym co dzieje się w naszym umyśle przed zaśnięciem? Ile wspomnień powraca do naszej głowy, ile powstaje ambitnych planów i ile nagle pojawia się w niej problemów, zmartwień, smutków? Wszystko to spędza nam sen z powiek po to by wraz z nowym dniem odejść w zapomnienie. Ostatnio (przed snem btw.) właśnie o tym myślałam. Gdyby tylko chciało mi się wstać po kartkę i długopis chyba byłabym w stanie napisać książkę. Niestety rankiem moje wyrwane myśli i milion przelotnych przemyśleń ulatuje, nie wydaje się już takie ambitne jak w nocy, a zdania składane w umyśle nie mają już tak dobrego brzmienia. 
Kiedy czymś się martwię, np. boje się rozmowy kwalifikacyjnej lub w przeszłości jakiegoś egzaminu odkładam sen na później bo dobrze wiem, że gdy tylko wejdę pod kołdrę, choćbym nie wiem jak była zmęczona nie zasnę, w głowie mając nie tylko to jedno zmartwienie, ale inne piętrzące się do kupy pod wpływem chwilowego przygnębienia.
Najgorsze są te nastroje, których nie potrafię w żaden sposób wyrazić. To znaczy wyrazić tak, żeby oddawały faktyczny stan. I tak na dobrą sprawę mogłabym na tym poprzestać, skoro wiem, że do niczego nie doprowadzi te kilka(naście?) linijek bredni, ale drażę dalej mimo, że jest 1 w nocy, a ja zastanawiam się co tym razem przyniesie mi sen. Jestem osobą która co dzień zapamiętuje swoje sny (bo oczywiste jest to, że każdy śni tylko o tym nie pamięta). Mama zawsze powtarza, że mogłabym film nakręcić lub książkę napisać z tego co dzieje się w mojej głowie w nocy. Dobę temu strasznie się męczyłam. Po przebudzeniu miałam wrażenie, że mój sen trwał wieki. Czasem też miewam niestety takie które są prorocze, aczkolwiek teraz coraz rzadziej. Trochę zboczyłam z tematu, ale chciałam przez to przekazać, co nasz mózg potrafi zdziałać.
Kiedy się cieszymy - nie możemy zasnąć z podekscytowania, kiedy się martwimy - nie możemy zasnąć walcząc z problemem, kiedy się boimy - nie możemy zasnąć ze strachu, kiedy mamya do zrobienia wiele rzeczy - nie możemy zasnąć planując kolejny dzień. A ile razy myśleliście przed spaniem by zrobić coś ze swoim życiem? ..lub po prostu "co zrobić jutro na obiad"?
Czemu człowiek nie może położyć się, oczyścić umysłu i najzwyczajniej w życiu zasnąć?